Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 02. 04. 2010 r.

 

 

 

Istnieje pewien odwieczny konflikt między dorobkiewiczem i twórcą. Pozornie jest to konflikt między mieć a być. Ale to błąd. W istocie jest to konflikt innego rodzaju. Dorobkiewicz chce mieć spokój od twórcy, a twórca chce mieć spokój od dorobkiewicza.

 

Jednakże na straży dorobkiewicza stoi cały aparat biurokratyczny, administracyjny i państwowy, a twórca musi szukać obrony w rozumie ludzkim. Resztki tego rozumu czasem odżywają się w sumieniach ustawodawców, czasem w resztkach rozumu rządzących, a czasem nie ma ich wcale. Dorobkiewicz natomiast, niezależnie od systemu politycznego zawsze ma się dobrze. W Polsce za czasów komuny była także forma dorobkiewiczostwa, tak ładnie opisana a w istocie opowiedziana w zdaniu: „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem.”. Glejt do tego rodzaju dorobkiewiczostwa dawała książeczka partyjna. Dziś ten sam dorobkiewicz jest członkiem innej kasty, chciałby sam siebie zaliczyć do klasy, ale klasy to brakować będzie mu zawsze. Tym czymś jest biznesmeństwo. Czyli nowy typ pasożytnictwa społecznego.

 

Dawniej w czasach przedrozbiorowych była tym także arystokracja, ta wiedźma, która zepchnęła Polskę w łapy poddaństwa u obcych. Pewien typ wyniosłości, jaką uzyskuje każdy dorobkiewicz, gdy mu konto spuchnie. Żadnych skrupułów, żadnej miłości, żadnej dobroci serca... wszystko dla kasy.

 

Nie dziwota, że taki chce trwać w błogostanie, który daje mu posiadanie dóbr i nie potrzebuje zawracania głowy ze strony twórców. Twórcy to ci, którzy przewracają w mniejszym lub większy stopniu ów porządek, jaki daje hierarchia zbudowana na hierarchii wartości wyrosłej z wyceny człowieka jak towaru na targu. Człowiek stał się  towarem. Nie stało się to dzisiaj, to przypadłość cywilizacji od zarania jej istnienia. Ale oddawanie człowieczeństwa w łapy dorobkiewicza, to pewnego rodzaju dewiacja społeczna dzisiaj. Bezkrytyczny i pozbawiony zasad hipokryta, którego jedyną wartością są pieniądze, nie umie ocenić człowieczeństwa jako wartości samej w sobie. Po prostu nie wie, czym jest człowiek i człowieczeństwo. Dla niego ludzie, to ci, którzy dla niego i na niego pracują. Innej miary człowieka nie zna. Dla niego to inny rodzaj małpy.

 

Boi się zatem twórcy jak ognia, bo ten mu uświadamia, że człowiek to wartość innego typu i nie sposób jej wycenić, zmierzyć... a już zupełnie wymyka się miary poprzez posiadanie. Dla dorobkiewicza twórca byłby może nawet wyrzutem sumienia, gdyby dorobkiewicz posiadał coś takiego jak sumienie. Dorobkiewicz posiada tylko majątek. Inne kwestie go nie interesują, nie zna ich, nie wie czym są. Jego kalectwo intelektualne jest w istocie upośledzeniem duchowym i emocjonalnym.

 

Dlatego twórca ma prawo uciekać od takich, oczekując spokoju, aby móc pracować dla dobra człowieka. Czy może oczekiwać zrozumienia ze strony biurokraty, politykiera albo innego typu rządzących? Raczej nie. Może czasem, gdy pośród tych osobników znajdzie się jakiś twórca, to może jakiś niezdrowy przepis nagnie się w stronę twórcy w ogólności.

 

Ale w istocie powód do tego powinien być inny, prostszy. Skłaniać do pomocy twórcom powinno wyrachowanie dorobkiewicza. Dorobkiewicz bez twórcy zdechnie, bo stanie się niekonkurencyjnym reliktem, skazanym na śmierć z powodu przestarzałych metod działania. Wszelka twórczość ubogaca bowiem przede wszystkim dorobkiewicza.

 

Dopóki w Polsce nie zrozumiemy tej prostej prawdy, kraj nasz będzie bity w dupsko (to coś bowiem nie zasługuje na szlachetne miano liternictwa). Nie rozwinie się tu nic, ani garncarstwo, ani kołodziejstwo... ani tym bardziej muzyka.

 

 

Andrzej Marek Hendzel  

Do góry