Na mieście
Rzeka
trupów
czarna
smoła Krakowskiego Przedmieścia
bulgocąca
w ogniu.
„Wszystkiemu
winni są Żydzi i Kraków.”
A
górnik stoi z pióropuszem.
A
panowie z chorągiewkami...
Z
kirem zniczyki z vanika.
„Mam
znajomego lotnika.
I
nigdy się nie dowiemy...”
Prawdy.
A rzeka uderza falą.
Biją
się w pierś fallicznie
łokcie
poszły w ruch.
A
kamery unoszą się i płyną,
pośród
zgrai generałów
lampasik
szeroko ciosany.
„Tu
zdzierają. Powinni tego zabronić.”
Zniczyki,
płoną zniczyki
nowego
święta zmarłych.
Andrzej
Marek Hendzel
|