Wierzyłem,
że coś się zmieni, że na skutek tego nieszczęścia
Polacy zmądrzeją. Ale nie. Ktoś krzyczał: „Umarł
król. Niech żyje król!”. Rzekomo obok rzekomego
króla pochowano rzekomą królową...
Ale
nie, w Polsce królową nadal jest głupota. Tej pani
nie pochowamy chyba nigdy. Znowu telewizyjni spece od
puszczania bąków poprzez jamę ustną czkają na
oczach wszystkich swoimi głębokimi, kichowymi przemyśleniami.
Jakie to bebechowe. Żałośni durnie, miernoty i
spotworniałe karzełki z ich martyrologią, zasługami
i zakichanym etosem.
Szczeka
taki na byle co, byle tylko pokazać swój pysk przed
kamerą. Puste, wredne gadanie głupców, którzy nie
zrealizowali swoich karier jako gwiazdy rocka. A słuchu
taki nie ma, a talentu bozia poskąpiła, a rozumek
przykrótki, by się pod nim ukryć. Co nóżki
przykryje, to durny łeb widać. Co łeb schroni przed
zimnem i ludowi oszczędzi tego widowiska, to syry
wyjdą na światło dzienne, albo nocne powonienie.
Naród
idiotów... A lud nie poczuwający się do winy, bo to
przecież politycy nagnoili. A ciemny marszałek udający
obecnie prezydenta, co wygadywał, gdy był ministrem
obrony narodowej? Za tę głupotę należałoby
postarać się o porządne drzwi od stodoły. Opakować
je w trzy szarfy: białą, niebieską i czerwoną.
Umieścić na nich dwugłowego orła, żeby było
jasne w czyim interesie to plótł. I zanieść mu w
uroczystym kondukcie pogrzebowym pod Sejm. „Oto
prezent od polskich lotników. Niech sobie pan marszałek
na nim polata.”. I miłego przyziemienia.
A czy
nie wystarczy myślenie: „Dziś ty na tym latasz,
jutro ja na tym latam.” - albo „Dziś my na tym
latamy, jutro Wy na tym latacie.”? O skąpym
ambasadorze mówiłem już w tym Dzienniku. Poskąpił
na piszczków i piszczkowie na niego donieśli. O głupiej
władzy gadać mi się nie chce. Powiem o królowej,
prawdziwej królowej – brytyjskiej. Gdy podczas II
Wojny Światowej poszła do ludu, który ucierpiał w
bombardowaniu, ktoś się zapytał, czemu taka
wystrojona. Odpowiedziała: „A czy Pan, gdy przyszedłby
do mnie do domu, nie ubrałby się w najlepsze
ubranie?”. Tak samo i ona zrobiła idąc do tych
ruin po domach. Oto królowa.
A wy
zatęchłe łby, z waszą głupotą z waszymi
swarami... Gdzie podzialiście rozum? Czy też
wystawicie na niego przetarg publiczny i wybierzecie
najtańszą ofertę? Samolot prezydenta to wizytówka
Polski. Jeśli przylatuje wozem drabiniastym, to kto z
nim będzie poważnie rozmawiał? Wywlekanie kłótni
o tego grata i jego krzesła, to głupota do niewyobrażalnych
rozmiarów. A przecież to nic złego, że prezydent
leciał nie z premierem. I to dwoma samolotami, a nie
drzwiami a tym bardziej od stodoły.
Gdzie
w tym wszystkim, w tym rumorze, w tej kipiącej złości,
w tym ciemnym dole grobu rodzinnego podziała się
muzyka? Gdzie jakikolwiek czysty i szczery odgłos, bo
nawet nie dźwięk? Bodaj walnięcie, pierdnięcie,
skowyt... Rumor tandetnego widowiska, bo znowu
karaluchy w garniturach rozpychają się łokciami, by
stołki pozajmować. Zadeptują przy tym resztki
rozumu. A muzyka, dla nich muzyka to spluwaczka, do której
w swej głupocie nawet nie umieją trafić.
Andrzej
Marek Hendzel
|