Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 11. 05. 2010 r.

 

 

 

Wierzyłem, że coś się zmieni, że na skutek tego nieszczęścia Polacy zmądrzeją. Ale nie. Ktoś krzyczał: „Umarł król. Niech żyje król!”. Rzekomo obok rzekomego króla pochowano rzekomą królową...

 

Ale nie, w Polsce królową nadal jest głupota. Tej pani nie pochowamy chyba nigdy. Znowu telewizyjni spece od puszczania bąków poprzez jamę ustną czkają na oczach wszystkich swoimi głębokimi, kichowymi przemyśleniami. Jakie to bebechowe. Żałośni durnie, miernoty i spotworniałe karzełki z ich martyrologią, zasługami i zakichanym etosem.

 

Szczeka taki na byle co, byle tylko pokazać swój pysk przed kamerą. Puste, wredne gadanie głupców, którzy nie zrealizowali swoich karier jako gwiazdy rocka. A słuchu taki nie ma, a talentu bozia poskąpiła, a rozumek przykrótki, by się pod nim ukryć. Co nóżki przykryje, to durny łeb widać. Co łeb schroni przed zimnem i ludowi oszczędzi tego widowiska, to syry wyjdą na światło dzienne, albo nocne powonienie.

 

Naród idiotów... A lud nie poczuwający się do winy, bo to przecież politycy nagnoili. A ciemny marszałek udający obecnie prezydenta, co wygadywał, gdy był ministrem obrony narodowej? Za tę głupotę należałoby postarać się o porządne drzwi od stodoły. Opakować je w trzy szarfy: białą, niebieską i czerwoną. Umieścić na nich dwugłowego orła, żeby było jasne w czyim interesie to plótł. I zanieść mu w uroczystym kondukcie pogrzebowym pod Sejm. „Oto prezent od polskich lotników. Niech sobie pan marszałek na nim polata.”. I miłego przyziemienia.

 

A czy nie wystarczy myślenie: „Dziś ty na tym latasz, jutro ja na tym latam.” - albo „Dziś my na tym latamy, jutro Wy na tym latacie.”? O skąpym ambasadorze mówiłem już w tym Dzienniku. Poskąpił na piszczków i piszczkowie na niego donieśli. O głupiej władzy gadać mi się nie chce. Powiem o królowej, prawdziwej królowej – brytyjskiej. Gdy podczas II Wojny Światowej poszła do ludu, który ucierpiał w bombardowaniu, ktoś się zapytał, czemu taka wystrojona. Odpowiedziała: „A czy Pan, gdy przyszedłby do mnie do domu, nie ubrałby się w najlepsze ubranie?”. Tak samo i ona zrobiła idąc do tych ruin po domach. Oto królowa.

 

A wy zatęchłe łby, z waszą głupotą z waszymi swarami... Gdzie podzialiście rozum? Czy też wystawicie na niego przetarg publiczny i wybierzecie najtańszą ofertę? Samolot prezydenta to wizytówka Polski. Jeśli przylatuje wozem drabiniastym, to kto z nim będzie poważnie rozmawiał? Wywlekanie kłótni o tego grata i jego krzesła, to głupota do niewyobrażalnych rozmiarów. A przecież to nic złego, że prezydent leciał nie z premierem. I to dwoma samolotami, a nie drzwiami a tym bardziej od stodoły.

 

Gdzie w tym wszystkim, w tym rumorze, w tej kipiącej złości, w tym ciemnym dole grobu rodzinnego podziała się muzyka? Gdzie jakikolwiek czysty i szczery odgłos, bo nawet nie dźwięk? Bodaj walnięcie, pierdnięcie, skowyt... Rumor tandetnego widowiska, bo znowu karaluchy w garniturach rozpychają się łokciami, by stołki pozajmować. Zadeptują przy tym resztki rozumu. A muzyka, dla nich muzyka to spluwaczka, do której w swej głupocie nawet nie umieją trafić.

  

 

 

Andrzej Marek Hendzel

Do góry