Krakowiany
Tadeuszowi Banachiewiczowi
Nie
chciwuskom z Floriańskiej ulicy
tych
wersów parę poświęcam
i
nie wodą świeconą.
Nie
Akademii kalekiej na jej
połamanych
nogach umysłu
skarlałego
jak każde kolegium.
Nie
Ojczyźnie, która nic nie robi
i
z tego robi sobie modus,
będący
życiem jej krwioobiegu.
Ale
na pamięć rachmistrza
wznoszę
nutę do nieba,
by
zawstydzić głupców.
Ale
dla kręcącego korbą astronoma,
co
maszynę zwał szybkościowcem –
bo
mu komputer stał kością w gardle.
Ale
dla niego, co planety badał
a
księżycem umiał przysłonić gwiazdy,
bo
tak pilnie śledził jego drogę.
Andrzej Marek Hendzel
|