Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 15. 01. 2012 r.

 

 

 

Piszę Mszę. Moją rolą jest, aby to był piękny utwór, wzruszający i przekazujący to, co w muzyce najbardziej nośne – emocje. Niestety odkąd nasza władza wykonawcza i ustawodawcza postanowiła ulokować w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej fabryki śmierci, jakimi są elektrownie jądrowe, moja praca nad utworem prawie stanęła.

Energetyka jądrowa napawa mnie wstrętem od przeszło 22 lat, odkąd mój kolega przyszedł kiedyś do mnie i, krytykując moją naiwność w tym względzie, powiedział: „Masz wybitny dar do improwizacji.” Mówiliśmy o naszych przestarzałych reaktorach w ośrodku w Świerku, bo muzykowi improwizacja w niczym nie przeszkadza. Moja fascynacja tą rzekomo pokojową metodą zastosowania fizyki jądrowej przysnęła szybko pod wpływem szczegółowej lektury z tego zakresu. A nie czytałem szkolnych czytanek o tym, ale literaturę z fizyki teoretycznej i jej zastosowań. Odtąd energetyka jądrowa stoi dla mnie w szeregu z takimi patologiami jak: kanibalizm, niewolnictwo czy pańszczyzna będąc synonimem z nimi. W swej spodlałej i antyludzkiej postawie energetyka jądrowa jest zaprzeczeniem rozwoju nauki, zaprzeczając zupełnie pomysłom, które przyświecały Baconowi i Kartezjuszowi, gdy postulowali metodyczny i empiryczny rozwój nauk. Energetyka jądrowa służy wyłącznie zaspokojeniu ludzkiej chciwości a rodzaj obskurancwa jaki rozwija, jest najgorszym rodzajem wstecznictwa, jaki kiedykolwiek dotknął ludzkość swą nikczemnością.

Jako człowiek wierzący głęboko w naukę Jezusa Chrystusa, którego mam za jedynego Nauczyciela, burzy się we mnie wszystko, gdy widzę ślepotę ludzi, którzy przykładają rękę do tej zbrodni, jaką jest rozwój energetyki jądrowej gdziekolwiek na Świecie. Służą przy tym bogu śmierci, jak nikt inny może oprócz tej zgrai pozbawionych sumienia bestii, jakimi byli ludzie tworzący i budujący bomby jądrowe. Dla takich karykatur uczonego człowiek stanowi jedynie igraszkę na karcie statystyki, a pod pozorami uczoności skrywają podłotę i małość swoich duszyczek.

Jest w Polsce dwu kapłanów, których cenię. Było trzech, ale jeden z nich ostatnio umarł. Wszyscy za swoją Matkę uważają Rzymski Kościół Katolicki. Urodziłem się w tej wierze i jakoś nic nie przeszkodziło mi w niej wytrwać, chociaż reprezentuję twardy i radykalny nurt antyklerykalny w łonie Kościoła. Gotów byłem i jestem nadal do bardzo gwałtownych ataków na zdemoralizowany kler katolicki, który obwiniam w całości za stan etyczny społeczeństwa polskiego. Żałosna postawa wielu księży, którzy poszli na służbę mamony, zdradzając treść wiary w naukę Jezusa, napawa mnie odrazą. Stąd pochodzą moje wielokrotne ataki na przeróżne rodzaje zwyrodnienia w Kościele.

Przyglądałem się niegdyś z bardzo bliska tak zwanemu ruchowi anarchistycznemu w Polsce. Mam wśród tych ludzi, którzy go tworzyli, wielu znajomych. Niektórzy z nich są obecnie porządnymi ludźmi. W każdym razie czytają, a to wielkie osiągnięcie wobec ciemnoty społeczeństwa w Polsce, które w większości ogląda telewizję. Zrobiłem bardzo wiele przeróżnych prowokacji wobec kleru katolickiego, budynków kościelnych i tego rodzaju materialnych przejawów demoralizacji w Kościele, którą do dzisiaj uważam za rodzaj korupcji duchowej kleru. Przypomnę, że korupcja to nic innego jak zepsucie.

Dlatego jest dwu księży, bo tak mówię o każdym duchownym w tym także zakonnym, gdyż jest tylko jeden Ojciec – w niebie. Pierwszym z nich jest fenomenalny organizator ksiądz Tadeusz Rydzyk. Z budy odziedziczonej po jakiejś staruszce zrobił imperium medialne, którego zazdroszczą mu najbardziej egoistyczne media komercyjne. I choć to ja jestem autorem sloganu: „Radio ma ryja.” – to życzę księdzu Rydzykowi wielu lat pracy na rzecz rozwoju duchowości na całym Świecie. Niech to radio rozedrze się jeszcze bardziej a ryj jaki mu robią podli ludzie, którzy wykorzystują także moje pomysły do niecnych celów, niech będzie słyszany wszędzie na tej naszej malutkiej planecie.

Drugim z nich jest także zakonnik – ksiądz Jan Góra. Takiego kapłana polska ziemia nie miała od czasów arcybiskupa Świnki. Tego samego, który koronował Przemysła II i potem po jego zdradziecko mu zadanej śmierci – króla odnowiciela Polski – Władysława Łokietka. Co prawda nie umie nauczyć ludzi tego, by posprzątali po sobie, gdy przyjadą na spęd do Lednicy, ale ta brama, która przypomina nam, że symbolem naszej wiary jest ryba, bo Piotr był rybakiem, a nie sprzedajnym intelektualistą, to prawdziwa brama. Choć tylko materialny symbol.

Moje ataki na różnego rodzaju przejawy zdziczenia w Kościele, jak to, że zakonnicy z zakonu Franciszkanów postanowili w moim mieście namówić ludzi, by przekształcić ulicę Niepodległości w ulicę Franciszkańską, to akcje, by tego rodzaju zdradzieckie wobec Polski działania Kościoła ukrócić. Rozumiałbym jeszcze, gdyby ta ulica nosiła nazwisko jakiegoś bolszewickiego działacza, ale komu w Kościele nie podobała się Niepodległość? Ale o tym dużo mówić. Innym rodzajem patologii, jest to, że w krajach zachodnich nie można wejść na mszę do kościoła, choć wewnątrz jest kilka osób a kościół pomieści ich tysiące, bo jakiś cerber traktuje wiernego jak obcego. A po mszy, ten sam cerber wiesza kawał sznura i zaczyna kasować za bilety wstępu. Taki kościół staje się w ten sposób budynkiem uprawiania prostytucji świątynnej jak świątynie w starożytnym Ur a także w Sodomie i Gomorze. Takiej zarazy w Polsce nie chcę. Jego konfesjonały w szalety zamienili ci, którzy tak traktują Kościół, jak budę do zarabiania mamony.

Jeśli mi teraz ktoś wyrzuca moje sprawki jako prowokatora... kogoś, kto prowokuje przynajmniej do myślenia i próbuje mnie tym kompromitować, to publicznie stwierdzam, że wszystko to zrobiłem dla Tego Który Jest. Jeśli naruszyłem tym sposobem prawo, niech wytoczą mi sprawę i ukarają. Jeśli tym sposobem chcą w swej nikczemności grzebać w moim sumieniu, niech najpierw przejrzą swoje kartoteki w swoich pustych mózgownicach. Takich jak oni do żadnego myślenia skłonić nie można, bo ich sprzedajne duszyczki zdrajców są nastawione nieedukacyjnie.

A dzisiaj, gdy akcja przeciw energetyce jądrowej jest w toku, bo Bóg mi dał dar przekazywania ludziom emocji, żadną metodą nie uda się nikomu mnie tymi rewelacjami skompromitować. Jestem artystą. Artyście wolno wszystko. Ale módlcie się podlizny, bym nie obudził w sobie Ducha Króla Dawida. Wtedy wasze marne duszyczki będą biedne. Bo muzyka uczy jednego najbardziej – dyscypliny – bo w niej fałsz widać od razu, a ściślej słychać. A muzyka to pean wojenny ku chwale Najwyższego.

Taką napiszę Mszę, taki zawyję Pater Noster, że do końca Świata nie będzie czegoś równie wielkiego i porywającego w muzyce. Czemu? Mam widać chody u Tego tam na Górze.

 

 

 

Andrzej Marek Hendzel

   

 

Do góry