Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 14. 05. 2013 r.

 

 

 

Spotkał mnie wielki zaszczyt... byłem 12 maja – czyli dwa dni temu – na uroczystości odsłonięcia kamienia upamiętniającego legendarne Referendum 12 lutego 2012 roku w Gminie Mielno przeciwko lokowaniu jakichkolwiek obiektów energetyki jądrowej na terenie tej małej gminy. Małej terytorialnie, ale za to wielkiej Duchem.

 

Dla mnie to prawdziwie podniosła chwila, choć nikt tam nie zamierzał dąć w kij, wygłaszać patetycznych mów. Atmosfera tego spotkania przypominała niezwykłą atmosferę ludowego festynu, gdzie wszyscy pamiętają o wielkim zrywie ludzkim, ale świętują prosto, radośnie i z życiem. Po części oficjalnej, która przebiegła szybko i sprawnie, przyszedł czas na ognisko, poczęstunek, muzykę i tańce. Wielu się pyta, jak to jest, że my tu jesteśmy tacy skuteczni. Ci wszyscy, którzy pogardzili zaproszeniem na to święto, niech żałują. Zobaczyliby, jak ludzie przekazują sobie zadania z rąk do rąk, każdy doskonale wie, co ma robić, nie ma szemrania, ludzie porozumiewają się bez słów. Są jak jeden żywy organizm, jak hoplici idący pod wodzą Miltiadesa na najeźdźców perskich pod Maratonem. Popróbujcie tym ludziom podskoczyć.

 

I nawet muzyka, którą tam grali, która w innych okolicznościach przeszkadzałaby mi bardzo, to w żaden sposób nie kłóciła się z tym niezwykłym obrazem. Co z tego, że dziś nikt nie gra naszych rodzimych tańców, brak których przeszywa mi żalem serce, ale życie w ludziach jest ciągle tą siłą, której zachłanność prymitywnych władców tego świata nie zmoże nigdy. Co z tego, że jakiś tam ubrdał sobie, że tu będzie stawiał elektrownie jądrowe, kiedy w Polsce jest taki Naród? Co z tego, że Rząd coś tam sobie wymyślił, bo mu ktoś za to posmarował, coś mu obiecał, kiedy jego pracodawca – Naród Polski – śmieje się z tego w kułak. Śmieje się i ma ten kułak, ten poniewierany, gnębiony i niszczony niegdyś przez tak zwaną ludową władzę. Gospodarzem w Polsce jest Naród. A każdy gospodarz sam wie, co mu jest potrzebne. Urzędnicy, władcy tego świata przychodzą i odchodzą jak pociągi na stacji. Są i zaraz ich nie ma. A Naród – ich pracodawca trwa.

 

Lokalny trubadur grał i śpiewał. Ludzie radośnie odtańczyli swoje. Wszystko równie sprawnie jak powstało, zostało sprzątnięte. Żadnego bałaganu, walających się śmieci. Dogasające ognisko tliło się jeszcze chwilę. Wszystko jak z obrazka. I to wielkiego mistrza. Czego chcieć więcej?

 

Odpowiadam: Mądrej władzy, która nie zdradza ludzi, nie zdradza Narodu. Władzy, która idzie z ludźmi i przynajmniej nie przeszkadza swemu panu – ludowi – w walce o godne i piękne życie. Ludzie byli przez chwilę szczęśliwi, że są razem, cieszyli się ze wspólnie dokonanego wielkiego dzieła. Że nawet spódnica wójta zakręciła się w obrotach w wirze tańca z ludźmi.

 

Bo ludzie mają prawo być szczęśliwi. Tylko zdeprawowana władza im to szczęście odbiera. Ludzie mają prawo dbać o swoje dobro nie zapominając o tym, że często dobro sąsiada – jak mawiano dawniej Brata Polaka – to także dobro a z tego rodzi się dobro wspólne – bez przymusu, nakazu i bata nad głową.

 

Szkoda tylko, że nie było jak w „Halce” Moniuszki:

- Gdyby i tu popląsali!

- Mój Dziembuniu, Oczywiście! Dobrej rady Waść udziela!

- Z mazowiecka! Rżnij kapela.

Tylko bym tu jedno zmienił – A z pomorska – rżnij kapela. I to ze Środkowego Pomorza, w Środkowej Europie. I byłby pełen obraz Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, kraju zasobnego mądrych i szlachetnych ludzi. Takiego kraju pragnę. Kto mi może tego zabronić?

 

Jest Naród – pójdę się zapytać Narodu – co myśli. Ciekawe kogo Naród posłucha? Dla mnie to wielki zaszczyt i honor, bo cała ta uroczystość, ten śmiech i te tańce, to jakby skutek drobnej rzeczy. Spotkał mnie tam jak dotąd największy zaszczyt w moim życiu – ludzie mnie posłuchali, gdy przeszedłem się zapytać, czy chcą tu tego świństwa, jakim jest energetyka jądrowa, czy nie. I ludzie odpowiedzieli niemal 95% - nie. Jeśli mi kto powie zatem, że w Polsce nie jest możliwe prawdziwe obywatelskie społeczeństwo – to niech mi zatem pokaże miejsce, gdzie jest możliwe, jeśli nie tu.

 

Andrzej Marek Hendzel  

Do góry