Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 10. 06. 2013 r.

 

 

 

Powiem, czym jest muzyczność. Idzie człowiek po chleb. Tak, bo zapomniał jak uczeń Chrystusa na łodzi, który nie wie czym jest kwas faryzeuszy, ale ciągle myśli o chlebie. Fale gdzieś tam w oddali ryczą, syreny swój śpiew zawodzą łudząc biednego żeglarza a w pułapkę wciągając.

 

W sklepie samotna ekspedientka.

- Proszę.

- Kupiłbym jakiś chleb. Razowy?

- Zwykły razowy? – Pyta ponownie kobiecy głos.

- Tak.

Dziewczyna pakuje chleb do jednorazowej torby. Biorę jednorazowe torby z rąk dziewczyn w sklepach. Wszystkie idą do utylizacji, bo od lat płacę za segregowane śmietnisko. Zobaczcie, jakie wieloznaczne zdanie. A teraz wkurzają mnie ciołki tym, że chcą narzucić nam sfaszyzowany haracz za śmieci, bo to ponoć ma zniknąć skutkiem tego śmietnisko po lasach. Faktycznie, idzie się taki pościskać z kimś do lasu, a tu nie dość, że kleszcze, to i jeszcze... śmierdzi wysypiskiem. Ale kara zbiorowa za to, to jawny gwałt. Lecz odbiegliśmy od tematu... dziewczyny.

- A może bym wziął jeszcze jakiś. Orkiszowy. – Mówię.

- Orkiszowy? – Pyta dziewczyna i pakuje i ten bocheneczek do torby.

- Coś jeszcze? A może coś słodkiego?

- Oj nie... – Odpowiadam nieco zbyt gwałtownie, ale ile można tym słodkim zaklejać stale wściekłość na głupotę urzędniczą i wszelką inną.

- To pod te piegi... – Wyszło ze mnie szydło z worka. A może, być może z torby.

- Teraz jest taka moda. Ale ja nic nie robią z nimi. – Mówi nieco zaskoczona przebiegiem dialogu sklepowego dziewczyna.

- Lubię piegi. – Jakkolwiek wieloznacznie to zabrzmiało, mówię. - I co teraz mam powiedzieć? – Pytam nieco pod nosem burcząc od tego przesypiania problemu totalnego śmietniska wokół.

- Że są ładne. – Ni z tego ni z owego mówi dziewczyna.

- To właśnie, tyko innymi metodami, przed chwilą powiedziałem.

I to właśnie, to co się stało po tym dialogu, to wraca człowiekowi chęć do tworzenia. Niby nic, ale ten uśmiech. Kto słyszał kiedyś uśmiech? Śmiech słychać, ale uśmiech. I w tym tkwi muzyka.

 

Nie w zrzędzeniu jakiegoś płaczliwego dziennikarza nad ranem, który zgłasza swe nieprzemyślane roszczenia, gdy człowiek ledwo się przebudził i nawet pewnie nie wie, że podniósł słuchawkę telefonu. Nie w insynuacjach tępoty urzędniczej, ale w tym uśmiechu jest muzyczność. Tam właśnie.

 

Człowiek wyjedzie na miasto, co z tego, że to niepoprawnie gramatycznie, kiedy przynajmniej kark wyćwiczy od tego, ile tej latorośli płci przeciwnej buja się po chodnikach. A rozmowa, o niczym, o treści modlitwy, którą nam nakazał nasz Nauczyciel, a już przychodzą nuty. Bo nuty są jak te piegi. I jak ich można nie lubić? Czujecie to? Nie? To może rozumem popróbujcie. Tu jest realność. W uśmiechu dziewczyny pośród piegów.

 

I zobaczcie... zwykła rozmowa o chlebie z miłą dziewczyną, a czy nie jest to rozmnożenie tego chleba, jakie nam wskazał Jezus cieśla z Nazaretu judzkiego.

 

 

Andrzej Marek Hendzel  

Do góry