Na gwoździu do trumny
Gazeta
jest zawsze nie ta.
Weźmiemy dla przykładu:
„O, jak to się mnie czyta.
A ile mam nakładu.
Wprost jestem znakomita.”.
A gdzieś po kątach bajeczka
brzdąka i sobie piska.
A wokół wielka sprzeczka
i to oddana z bliska.
Po latach i pokoleniach
z bajki zrobią opery.
Po tłustych, tępych leniach
zostanie smrodek nieszczery.
Koncert bajkowych dźwięków
uderzy wprost pod niebiosa.
A od prasowych jęków
nie chroni korek do nosa.
A gdy deficyt papieru
przyjdzie i rolek do zadka...
od numeru do numeru
sprawdzą, czy była tak gładka.
Bo taka rola gazety,
by nacieszyć nią klozety.
Andrzej Marek Hendzel
|