Franciszek L. von Erlach w swojej sławnej książce
„Partyzantka w Polsce w roku 1863” wydanej w Polsce raz w
1960 roku w nakładzie siedmiuset egzemplarzy w edycji Emanuela Halicza – nie
licząc niepełnego wydania z 1919 roku w redakcji Wacława Tokarza – stwierdza, że formacja kosynierów
składała się „w większej części z chłopów albo w ogóle z rolników”. I dalej podaje:
„ludzie ci jednak mają tę wadę, że nic nie robią bez
obcej podniety, że pozostawieni sami sobie po prostu jedzą, piją, śpią i
próżnują, a co najwyżej grają i tańczą.”.
Opiera swój wywód na tych partiach, które poznał. Dodajmy, że partią zwano wówczas
oddział partyzancki. I trochę dalej tak to opisuje:
„kosynierzy wyrabiali z kory drzew piszczałki, tańczyli przy nich lub też przy skrzypcach,
bębnie, flecie i kobzie.”.
Natomiast ogólnie życie obozowe toczyło się tak:
„ludzie kładli się na murawie i śpiewali pieśni narodowe na tę niesłychanie żałosną i
porywającą nutę, jaką może stworzyć i oddać tylko polska walka o niepodległość.”.
Tyle o muzyce szwajcarski pułkownik, który zwiedził kilka partii w czasie Powstania
Styczniowego.
A czy dzisiaj jest podobnie wśród walczącego chłopstwa? Zwiedziłem kilka obozów
walczących chłopów i rolników. Tak jakoś ostatnimi laty widziałem nawet resztki
po kosynierach, bo kosy na sztorc tam były. I żadnej muzyki nie stwierdziłem.
Nikt nie śpiewał, nie tańczył a już zupełnie nie grał. A o robieniu
instrumentów muzycznych, to zapomnijcie. Muzyka i to kiczowata szła z głośników
– gdzieniegdzie. Ludzie stali jak to na wsi – głównie na czarno ubrani. Nie
było żadnej narodowej nuty... oprócz hymnu, którego bodaj pierwszą zwrotkę
czasem odśpiewano.
Czy ja tu coś krytykuję? Wdaję się w dyskusję o gustach? A tym bardziej o gustach
muzycznych? Ktoś powie: „Co z tego, że tamci robili fujarki, grali, śpiewali i
tańczyli, skoro przegrali?” – i to pewnie nie bez racji. Ci natomiast nie
muzykują i co? Wygrali? Co? Gdzie? Kiedy? I jakim sposobem?
Idzie wielki hegemon. Idzie
rzucić ludzi na kolana, ale ludzie mają ciągle dobrze. Po co walczyć? I o co?
Siedzą i telewizję oglądają. Byle chociaż muzykowali.
Andrzej Marek Hendzel
|