Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 21. 05. 2009 r.

 

 

 

Wydaje się nam, że żyjemy w takich niezwykłych czasach jeśli idzie o muzykę. To co dziś jest grane jutro staje się plewą na wietrze. Ale czy to prawda? Tak oto wyraził się o tym Konfucjusz, używając muzyki jako przykładu:

 

Gdy szlachetny [kün-tsy] przez trzy lata obrzędów [li] nie dokonuje, obrzędy giną.

Gdy przez trzy lata muzyki [jüe] wykonywać nie będzie, muzyka upadnie.

Wszak w ciągu roku ziarno się zużywa, a nowe wyrasta.

 

Przekład: Krystyna Czyżewska-Madajewicz, Mieczysław Jerzy Künstler, Zdzisław Tłumski. I jaki problem omawia starożytny filozof z Chin?

 

Muzyka może być nietrwała jak polny kwiatuszek, albo jak papierek od cukierka. Pierwszy więdnie i przemija, drugi ląduje w kuble na śmieci, albo czasem na ulicy, lub za płotem sąsiada. Taka muzyka wykonywana jest tylko w trakcie tego lotu, od zakwitnięcia-odwinięcia do zwiędnięcia-upadku. Umiejętności wymaga, ale pojawiają się wraz z lotem jej twórcy i wykonawcy - i wielu naśladowców. A potem pojawia się nowy kwiatek-papierek i wszystko zaczyna się od nowa.

 

Muzyka może być trwała, o nieprzemijającej wartości jak wielki poemat, traktat filozofa albo dzieło architektury. Tu muzyka wymaga pracy, wielkiego wysiłku i kunsztu. Wielu ludzi musi skupić się na jednym dziele. Często takich, którzy się wzajemnie nie znoszą, a łączy ich tylko jedno – wykonanie dzieła. Wystarczy niebaczne zerwanie tej łączności i wszystko idzie powoli w rozsypkę. Odbudowanie wielkiego składu nawet dwuosobowego, ale z tą werwą muzyczną, to praktycznie niepodobieństwo. Coś się rozsypało i nie ma siły, by się zrosło. Jak krucha waza, albo delikatna filiżanka z porcelany. A już zupełnie, gdy ma się przed sobą wielki skład symfoniczny. Sklejenie go do poprzedniego stanu to wysiłek może nawet większy, niż zbudowanie go od początku.

 

Tę pierwszą przypadłość muzyczną weryfikuje życie stale. Przeboje i przeboiki, które wyrastają jak fajerwerki i giną jak one w ciemności.

 

Tę drugą przypadłość najczęściej sprowadza na ludzi nieszczęście takie jak wojna. Wtedy w rozsypkę idzie wszystko. Ale muzyka cierpi pierwsza. Jest jak małe dziecko, które porwane od rodziców porzucono w ciemnym lesie. Może przetrwa, ale jakiego wysiłku musi się podjąć, gdy nic nie wie o tej nowej sytuacji.

 

Muzyka - zarówno pierwsza jak i druga - to czuły barometr społeczny i ludzki. Pierwsza jest wyrazem taniej mody ogółu. Druga indywidualistyczna może nawet do przesady jest wyrazem siły jednostki, która tylko wtedy jest silna, gdy społeczeństwo jest zdrowe i wrażliwe na muzykę. Oto komentarz muzyczny do wypowiedzi starożytnego mistrza, który muzykę [jüe] stawiał bardzo wysoko w swoich rozważaniach nad humanitarnością i o muzyce [jüe] mówił przy prawie każdej sposobności.

 

 

Andrzej Marek Hendzel