Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 10. 07. 2009 r.

 

 

 

Wczoraj mój były kolega, jak mawia pewien właściciel warsztatu samochodowego, usiłował wjechać mi pod koła swoim rowerkiem. To by dopiero był zgrzyt na masce auta. Czysta dodekafonia, aleatoryzm, serializm, punktualizm, sonoryzm albo inne tałatajstwo razem wzięte - i to spowodowane przez zwolennika czystej, ckliwej i kiczowatej harmonii tonalnej.

 

Że też człowiek nie ma spokoju wracając do domu. Tylko jazgotanie i kanonada pyskacza. Drogi kompozytorze, kiedykolwiek się urodzisz, jeśli już żyjesz, to także: Nie wpuszczaj żadnych muzyków do siebie, gdy piszesz. To kardynalna zasada twórcza. Muzycy precz, gdy kompozytor pracuje. Oni zawsze wszystko spaskudzą, splują i zepsują swoim dziwnym podejściem. Nawet wirtuozów nie wpuszczaj, ale tych szanuj, bądź grzeczny, sumienny, wysłuchaj uwag. Jednakże zawsze na gotowej kompozycji. I tylko wtedy, gdy wirtuoz zgłosi chęć do współpracy przy wykonaniu utworu. Nigdy poza tym.

 

Inaczej spotka cię nagroda ze strony szalejącej zawiści. Zawiść ma zawsze swoje podstawy, uzasadnienie, choćby najbardziej bzdurne, aby zaatakować swoim irracjonalnym szałem. Może nią być chciwość, niemoc twórcza albo prostactwo głupoty. Są różne przyczyny, o których nie warto wspominać. Ale ból w sercu, jakieś kłucie pod sercem z powodu tego, że ktoś coś może, a tamten nie może, to zawsze dobry motyw do zabobonnej napaści.

 

Niestety niczym to się nie różni od bigoterii, polowania na czarownice albo załganej propagandy. Zawsze mała i zupełnie nieistotna rzecz rozdmuchiwana jest do granic absurdu, bo nie do granic możliwości, skoro tych możliwości nie posiada. Nieokrzesany, nieoczytany, pozbawiony wykształcenia muzykant to zmora naszych czasów. Zawsze skazany na powielanie cudzych pomysłów, skakanie po pięciolinii, na której kto inny nawysmradzał.

 

I przychodzi do konfrontacji i masz konfrontację z nikczemnością i szaleństwem, które wrzeszczy w niemocy twórczej, że ją okradają. Ale z czego? Z czego? – pytam. Z pustki, braku wyobraźni, niechęci do walki o coś nowego i odkrywczego? Bo co ma człowiek, który nic nie jest światu w stanie dać oprócz swojej potrzeby zarobku, z czego można by go okraść? Z czego mógłby go okraść autor?

 

Kompozytorze, bracie w nieszczęściu – to moja prośba – nie wpuszczaj do siebie muzyków, gdy komponujesz. Inaczej zaprzepaszczą twoją pracę. Rzucać zaczną przekleństwa, potwarze i najohydniejsze oskarżenia. Po co? Nie wiem i nie chcę wiedzieć, bo to z muzyką nie ma żadnego związku. Muzyk wpuszczony do kompozytora, gdy ten pracuje, to zupełnie amuzyczna kukła.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

Do góry