Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 18. 07. 2009 r.

 

 

 

Porozmawiajmy o ekonomii, bo sprawa dojrzała do tego. Jest afera o ustawę o mediach publicznych. Bo jeden dureń chce, aby media były finansowane z budżetu, a drugi dureń chce, aby zachować abonament. A ja mówię: Oba wy wałkonie jesteście i myślicie nie tą częścią ciała, bo gdyby zachować abonament i przeznaczyć na to kasę z budżetu to i jeszcze by mało było.

 

Sztuka to magnes. Kto tego nie rozumie, nie rozumie istoty ekonomii w ogóle. Nie marketing, nie zarządzanie, nie administracja i inne tego rodzaju przejawy jałowego przekładania papierzysków, ale twórczość – to istota gospodarki. Kto jest głupi i wierzy, że jak nic nie zainwestuje w rozwój, to przetrwa, to kretyn, który nie rozumie, że jak nie ma niczego nowego do sprzedania, to zostanie tylko najemnym parobkiem.

 

Nie łożymy na naukę, na rozwój nowatorstwa i badania naukowo-techniczne... i nie łożymy na sztukę. A w hierarchii sztuka stoi najwyżej. Każdy grosz zainwestowany w sztukę zwraca się po wielekroć w wyrobach przemysłowych. Czemu?

 

Organizator imprezy masowej wie czemu. Głupie stadionowe wybryki - zwane imprezami sportowymi - przynoszą krocie z transmisji medialnych, z ruchu w prasie i w ruchu kiboli z całego świata. Wystarczy taką imprezę zorganizować i jest ruch w interesie. A takie imprezki to w hierarchii wartości zaledwie jednoroczne roślinki. Szybko wschodzą i szybko giną. Ktoś czasem odgrzebie jakąś wzmiankę o tym po latach, jakby wyszukał zdjęcia z wczasów na wydmach. Nie są to nawet byliny, albo krzew jaki. A dzieła sztuki o nieprzemijającej wartości to drzewa. Wzrastają zwolna, wpierw delikatnie ukazując się pośród trawy, by po latach dawać cień i pożytek wielu ludziom. Stają się stałym elementem krajobrazu ludzkiego, bo żyją bardzo długo.

 

Pod ich cieniem można organizować imprezy po wiekach, bo zawsze znajdą się amatorzy takiego widowiska. Nie ma nic bardziej opłacalnego dla Anglii jak Shakespeare albo dla Austrii jak Mozart. Ich kramik kręci się do dzisiaj i miliony ludzi zarobiły na nich krocie na całym świecie. Ale Wiedeń jest ciągle tam, gdzie był - i Londyn także. Ludziska walą tam z całego świata na różne imprezy, albo bodaj by wypić piwo w pobliżu miejsca, gdzie siedzieli ci ludzie. Jeśli za ich życia jakiś sługa króla lub cesarza dał im coś na napisanie jakiegoś dzieła, to ta inwestycja krajowi zwróciła się tysiące razy i nadal przynosi słodkie owoce. Ale jeśli jakiś kretyn z rządu nie rozumie tej relacji i rządzi z pianą na pysku i bredniami o etyce, to załamanie gospodarcze i tak przyjdzie. Nie spowoduje go światowy kryzys, bo tego się ustrzeżemy dopóki złoty będzie słaby i pobudzi to eksport naszej taniej produkcji, ale zgubi kraj głupota rządzących nieuków.

 

Na sztukę trzeba łożyć jak najwięcej, wbrew barejowskim klękajcie narody z „Poszukiwany poszukiwana”. Przy inwestycjach są i chybione inwestycje. Jakiś tuman uzna się za trwały element dziedzictwa narodowego i zacznie bardziej rżeć i tupać, że mu się należy z publicznej kasy, kiedy uprawia tani pop, który sam z siebie powinien się sprzedawać. Ale osłów nie brakuje. Ale ktoś, kto nie umie zarobić swoimi pracami, kto całą uwagę skupił na pracy i tworzeniu, jak ma żyć, gdy w publicznej kasie nie znajdzie się grosz dla niego? I jeśli nie znajdą się ścisłe i niezawodne reguły postępowania w przyznawaniu tych środków, które uwolnią się od kumoterstwa, zgnilizny i układów.

 

Kraje takie jak Francja, Anglia, Niemcy, Japonia i Stany Zjednoczone dlatego takie są, że zaczęły łożyć na sztukę, a nie dlatego, że miały wielkie molochy produkcyjne. Amerykanie byliby dzisiaj niczym, gdyby z końcem XIX wieku nie zrozumieli, że należy zainteresować się sztuką, aby zaistnieć na arenie międzynarodowej. Skupieni na swoim dorobkiewiczostwie zadusiliby się w swojej głupocie.

 

I cała ironie polega na tym, że najbardziej oryginalny i nie najgorszy premier Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Jan Paderewski swoim przykładem zachęcił Amerykanów do otwarcia oczu, a głupich Polaków z rządu i polityki dalej zachęcić do niczego mądrego nie potrafi. Bo Polak jak zaczyna rządzić, to ujawnia swoje ciasne, tępe widzenie świata. Jest to dalej tylko pańszczyźniany chłopek tylko grunt należy teraz do innego suwerena. Więcej takich tępych magików na tronie Rzeczypospolitej a znowu nas rozszarpią ci, którzy przygrywając sobie jakimś nowym Mozartem, wtoczą się na nasze ziemie, bo rząd był za ograniczony umysłowo, aby zrozumieć, że każdy grosz wydany na sztukę, zwraca się bardzo szybko i procentuje zawsze - nawet wtedy, gdy wszystkie banki padną na pysk. Dlaczego tak jest? Bo sztuka to magnes. Na imprezę artystyczną przyjadą ludzie z całego świata i to należący do elit, które tam daleko decydują o losach swoich krajów. Jeśli to nie jest argument, to co ma być argumentem?

 

Twardych zasad ekonomii nie zmieni nic. Tak było w starożytności i od zarania dziejów. Ten, który miał coś ciekawego, przyciągał tych, którzy tego nie mieli. Gotowi byli oddać wiele, aby bodaj to zobaczyć, a prawie wszystko, by to posiąść. A objawy sztuki dadzą się łatwo wywieść w postaci różnych produktów, jak miniaturki posągów greckich, które sprzedawały się w Grecji antycznej jak świeże bułeczki. Bo nie każdy mógł mieć oryginał, bo oryginału pilnowała dobrze wytresowana armia grecka i siła ich państw. Ale kopię kupował antyczny turysta i wiózł do ciemnej Galii albo Scytii. I muzyka grała, zamiast kisnąć po kątach i po szufladach. I to nie tylko ta utylitarna, ciasna w świątyniach. Ale prawdziwie klasyczna na ulicach, bazarach, w domach i w pałacach.

 

Ktoś mi tu zaraz nawrzuca, że użyłem tu zbyt brutalnych słów. Ale na takich idiotów, którzy nie potrafią się porozumieć w sprawie najistotniejszej dla kraju nie ma dostatecznie obraźliwych słów. Dwaj durnie, którzy nie rozumieją, że piła działa tak: pierwszy ciągnie a drugi puszcza, drugi ciągnie pierwszy puszcza. I trzeba ją przyłożyć zębami w stronę drzewa. Bo jeśli nawet jakiś objaw sztuki po wiekach upadnie, to pójdzie na drewno, a drewno to będzie szlachetne i przetrwa następne wieki w przeróżnych wyrobach twórczości, rzemiosła i przemysłu. Inaczej są to dwaj pajace, którzy uciekli z domu wariatów i ciągają piłą każdy ku sobie bez żadnej synchronizacji, rytmu i rozumu. Nic tym sposobem nie zdziałają, choć przecież wiedzą, że ich obecność w polityce była konsekwencją wprost tego, że wielu artystów zaczęła kiedyś w Polsce krzyczeć, że tu nie ma wolności. I krzyczeli wtedy tylko swoimi działami sztuki. Ale nie po to, aby potem taka hołota zaczęła rządzić krajem, która o sztuce zapomni, bo teraz ma wygodne fotele i posadki, aby kręcić swoje krzywe lody. Z tych posad, drogie mendy, może was szybko wysadzić prawdziwy suweren Rzeczypospolitej – Naród – który już wie, że sztuka to wielka sprawa, bo widział jej działanie za granicą.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

Do góry