A+ A-
    Wydawnictwo Oficyna

    Wstawki

     

    Strona główna
    Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik MuzycznyPiosenki Artykuły Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
    Poprzednia

    Wstawka numer 134

    Następna

    Koszalin, 14. wrzesień Roku Pańskiego 2024.

     

    W obronie poetów

     

    Rozmawiałem ostatnio z karykaturą człowieka. Za upadek swojego ukochanego ugrupowania autokratów budujących oligarchię obwinił kabarety i poetów. Powiedział: „Jeden zrobi z tego kaba­ret a drugi napisze wiersz.”. Postawił poetów jako największe zło, które sprzeciwiło się autokracji, która ustawą i ślepym a także głupim prawem chciała stworzyć swoje autorytety, którym chciała od­dawać pokłony. Mówię o nim, że jest karykaturą, bo potrzeba autorytetu u takiego jest silniejsza niż potrzeba wolności, potrzeba zamordyzmu jest silniejsza niż potrzeba rozsądku. Taki nie oprze się poku­sie zapro­wadzenia antydemokratycznych przepisów i instytucji, by tylko realizować swoje ciasne po­trzeby. I w imię czego?

     

    Czy tacy ludzie mają szacunek dla innych albo robią to z chęci podniesienia ich godności? Czy kierują się jakimiś szlachetnymi pobudkami albo wartościami, o których stale plotą? Nie, robią to dla wzrostu produktywności. Produktywności. To ich zaślepia i gotowi są upokorzyć każdego, kto stoi im na drodze. W tej karykaturalnej wypowiedzi poczułem się wytknięty palcem. Przeze mnie zginęła wła­dza krętaczy, którzy mówią o prawie i sprawiedliwości, a jednocześnie podcierają sobie zadek tym, co mają na sztandarach. I przyszli nowi, którzy nagle, dukając jak analfabeci, cytowali po­etów. A w istocie jednego poetę – Czesława Miłosza z wiersza „Który skrzywdziłeś”. Cytują tylko końcową groźbę dla krzywdziciela, która ma dla niego być czymś gorszym, niż śmierć na stryczku i to w zimowy poranek. Jednakże, ponieważ to tacy sami autokraci, jak ci, którzy odeszli, treść wier­sza jest pomijana. A jego sednem, osią znaczenia jest „poeta pamięta”. Ściślej Miłosz napisał:

     

    Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.

    Możesz go zabić – narodzi się nowy.

    Spisane będą czyny i rozmowy.

     

    Czy tu rozmowy i czyny spisuje poeta? Zazwyczaj w systemach totalitarnych czyny i rozmowy spisu­ją służby systemu. Bandy sługusów wiernie podporządkowujące się ideologii systemu i zmuszając­e resztę do niemego posłuszeństwa. A tu w przedsmaku groźby na koniec jest, że to poeta zedrze ma­ski z bandytów, pokazując, co robili i mówili.

     

    Najłatwiej uderzyć w najsłabszego. Dla takiego nowego neototalitarysty, który teraz służy tyl­ko innemu panu, choć propaganda żydowska pozostała w tubach propagandowych nowej władzy, jakby stara nie odeszła, słowa o pamięci poety nie przejdą mu przez gardło. A i na słowa końcowej groźby zaczął dukać jak skończony nieuk, jakim w istocie jest. Umiał tylko przez cale swoje życie wiernie słu­żyć Niemcom, jak parobek u pana. Tamci służyli światowemu żydostwu a ci chcą nie za­drażnić żyda a jeszcze podlizać się swemu niemieckiemu suwerenowi. Jedni warci drugich. A poeta w tym uwikłany jest jak koniec delikatnego przyrządu pomiarowego, którego pomiar zaburza wszel­kie kłamstwo i zdra­da. A obecnie jesteśmy świadkami powszechnego kłamstwa i zdrady.

     

    Jest ruska książka o starożytnej Grecji. Dokładnie „Historia starożytnej Grecji” W. B. Siergieje­wa, Książka i Wiedza, Warszawa 1956 roku. Wiadomo, naszpikowana teoriami pseudofilozofów ży­dowskich, których popiersia do dzisiaj straszą pod budynkami instytucji europejskich, jakby ci zbrod­niarze nie dość krzywdy ludziom zrobili, gdy ich uczniowie zaczęli te ohydne teorie wdrażać w życie mordując dziesiątki milionów niewinnych. Bandziorka intelektualna brodatych teoretyków i ich non­sensów, jak widać, ma się dobrze w establishmencie wyznawców pełnego kałduna. Jest tam jednak znamienna opinia, jakoby „...tyrani Polikrates, Pizystrat, Hieron i inni udzielali poparcia poetom i chęt­nie za­praszali ich na swoje dwory.”. Poprzednicy tych obecnych kłamców nie umieli pozyskać poetów, nie mówiąc już o tak zwanych intelektualistach, choć co do tego terminu mam szczere wąt­pliwości, czy Polska obfi­tuje w takich. Wmawia się nam, że tak zwani celebryci nie dopisali autokra­tycznym po­przednikom obecnej władzy. Z tego wniosek, że nie umieli jak starożytni tyrani docenić poezji. I te­raz jest pyta­nie, czy dlatego, że byli bliżej demokracji, która za opiniami cytowanej książki rugowała po­ezję, bo ta „nie odpo­wiadała już wymaganiom nowego, demokratycznego społeczeń­stwa.”? Degradują­ca rola demokracji dla poezji, miała rzekomo tłumaczyć upadek poezji w Grecji w później­szych wie­kach. Chyba naj­większym przy­kładem upadku poezji jest to, że symbol de­mokracji, jej naj­większy obrońca, nawet wbrew swemu ciemnemu uczniowi Platonowi, wybierający śmierć z jej ręki niż uciecz­kę i zdradę, został postawiony przed sądem z powodu demoralizacji mło­dzieży przez tak zwane­go poetę. Tak zwa­nego, bo co to był za poeta, kiedy nie ma nic po nim jak po Nero­nie. Jednak­że za­dziwiająca zemsta tyranów jest potęż­na, potrafią zatracić całą albo prawie całą twór­czość poety, który im podpadł. Po­etów tamta władza nie przekonała. Nie przekonała nawet mnie. Jednakże nowa nie przekonuje w równy sposób. Kim zatem byli ci poprzedni? Wychodzą tu na de­mokratów, którzy nie cenili poetów. Według autora tej ruskiej książki. Jednak demokracja w swój pokraczny sposób po­etów ceniła, sko­ro najlepszego filo­zofa w historii Grecji skazała na śmierć w oparciu o denuncjacje po­ety, jak go wi­działa.

     

    Są całe teorie o powstawaniu pisma. Jedna twierdzi, szczególnie w odniesieniu do narodów Ameryki Południowej, że w demokratycznych społecznościach nie powstawało pismo, bo pismo było potrzebna tylko władcom do spisywania ich czynów. Takie rozumowanie mieści się w powyżej pre­zentowanej ruskości poglądów, gdzie tyrani są tacy dobrzy dla poetów, że ich goszczą i hołubią. A we­dług tego demokracja niszczy poezję. A może poprzednicy byli zdegenerowanymi tyranami, któ­rzy nie cenią poezji i poetów, nie widzieli w nich żadnego dla siebie znaczenia i lekceważąc ich, po­kazali, że nawet tyrania się degraduje? Tylko co tu winni są poeci? Bo karykatura, wspomniana na wstępie, w poetach jak wcześniej w kabareciarzach widzi największe zło dla kreowanej przez siebie ty­ranii.

     

    U naszego sąsiada na południowy-wschód jest wojna. Polskie Radio jest zalewane plwociną tamtejszych poetów, jak o sobie zapewne myślą. Bezwartościowe gadanie, ewidentne brednie, ucho­dzą obecnie za poezję. Są jak poetycka mamałyga. Plecie taki trzy po trzy jak pijany i to wstawiają zaśmie­cając antenę. A tam przecież już nie ma demokracji. Toczy się wojna, tyrania kwitnie, partie polityczne wygaszono, nie było wyborów. Nawet już nikt nie udaje, że tam demokracji bronią. Po­przednia władza w Polsce stworzyła cały zbrodniczy proceder wspierania tego kraju. Jutro dowiemy się, że ich produk­cja rolna jest bardziej ekologiczna niż w jakimkolwiek kraju, bo naród budujący swą przyszłość na kłamstwie i udawaniu, że nie pamięta swoich zbrodni, bardzo łatwo nauczy się kłamać, że wszystko, co robi jest dobre, zdrowe i oczekiwane. Choć to będzie najgorsza tandeta. Żyd łatwo to podchwyci, by zapchać rynki tą tandetą. I do tego używają swoich łzawych poetów, których wierszydła są jak ulotki propagandowe. To są metody tyranów.

     

    Prawdziwa poezja jest nie taka. Tkwi w duszy ludzkiej jak zadra i potrzebuje ujścia nie wtedy, gdy tego chce tyrania i nie wtedy, gdy tego nie chce demokracja, ale wtedy, gdy tego chce poezja. Po­ezja to emanacja wolności. Nie służy ani tyranom ani tyranowi ludu, zwanemu obecnie demokra­cją, choć z prawdziwą demokracją taki tyran nie ma nic wspólnego. Poezja służy poezji. Poezja to twór­czość. To jest prawdziwa produktywność, trwała i ponadczasowa. To o tym mówi Miłosz, choć nie umie tego pięknie wyrazić. Poezja przetrwa, a skazany na zapomnienie tyran zdechnie w pamięci po­koleń. W poezji będzie istniał jako despota i tyran, jako prawdziwy wróg ludu, choć to lud go wy­brał i postawił na świeczniku. Tak, bo tyranów wynosił lud. Byli ludu narzędziami. Szczególnie w czasach niepokoju, zamieszek czy wojny.

     

    Tego też życzę naszym sąsiadom – by pozbyli się tyranii, aby i ich poezja miała choć odrobi­ną ludzkiego kolorytu a nie była jak słup uliczny do naklejania plakatów propagandowych. Obecnie to pusta waza i to z paskudnym szlaczkiem, niby dla ozdoby. Na kłamstwie niczego się nie zbuduje. Na naginaniu prawdy uśmiercić można swoją wolność. Jeśli tego potrzebuje ten nowy naród, który wyło­nił się z niebytu historii, to nie da rady go uratować. Zapadnie się jak stara purchawka, rozsie­wając swoje zarodniki jak zgniliznę. A instrumentalne posługiwanie się poetami i poezją zniszczy go najszyb­ciej i najskuteczniej. To będzie samozniszczenie. Poeci i poezja na nim się sama zemści.

     

    Zostawcie poetów, jeśli chcecie przetrwać, inaczej czeka was mrok zapomnienia. Będziecie jak ciemnota ludożerstwa, jak zdziczenie najgorszego barbarzyństwa, gdy poetami będziecie się posługi­wać jak zapchajdziurą. A obwinianie poezji o swoje słabości, głupotę i przegraną, to karkołomny za­bieg. Największą ruiną duchową jest gwałt na poezji.

     

    Z Bogiem.

     

     

    Andrzej Marek Hendzel

     

    W obronie poetów pdf - 45 KB

     

    Do góry