Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 30. 12. 2010 r.

 

 

 

Trzeba zamknąć tę zmorę, jakby grób zamykać. Gdy człowiek myśli stale o muzyce i tylko muzykę ma na myśli, co chyba czasem jest synonimem, w każdym razie znaczeniową tożsamością, to wierzy, że nie zatryumfuje chciwość i ciasnota umysłowa. A tu proszę, co się stało w zdychającym roku. Znowu na piedestale stoi ciemnota, opieszałość i ślamazarstwo.

 

Ale niech tam, skoro Polacy lubią takie gierki i skoro tylko o tym marzą. Pomyślmy jednak, czy gdyby przed Powstaniem Kościuszkowskim można było rozpisać wybory powszechne i takie wybory by rozpisano i przeprowadzono uczciwie z zachowaniem praw demokracji, to czy czasem nie wygrałaby Targowica? Widząc to, co się obecnie w Polsce dzieje, raczej wierzę, że niestety Targowica miałaby bezwzględną większość i nie potrzebowałaby żadnej koalicji w swej zdradzie, wygodnictwie i głupocie, aby Polskę sprzedać w obce łapy.

 

Dzień dzisiejszy jest najlepszym tego dowodem, gdzie to, co sprzedajne, załgane i podłe tryumfuje w najlepsze. A kraj odziera się z godności, resztek tego dobra, które pozostało po poprzednich pokoleniach. Ale skoro Polacy tego właśnie pragną, to spędza im sen z powiek, tak postrzegają siebie, jako tanich niewolników, bez wiedzy, wiary, woli i wyobraźni... Czy warto stawać na drodze powszechnemu pragnieniu płaskości, służalstwa i nijakości?

 

Oczywiście, że warto. Bo czym byłby człowiek, gdyby tylko schlebiał gustom pospólstwa, a  ogół brał jako statystyczną średnią, która nie tworzy człowieka, nie tworzy także żadnego homunkulusa a udaje tylko jakaś matematyczną poprawność, gdzie prawdziwa nauka a matematyka w szczególności bawi się tym dziecinnym bzdurzeniem.

 

W człowieku jest większa siła niż w tej całej maszynce do mięsa, która dzisiaj decyduje o gustach, mądrości a w szczególności o tym co muzyczne. Czy ktoś, kto tworzy, ma się zamknąć dlatego, że jego wizja nie pasuje do jakiegoś małego i ciasnego schematu przeciętnego osła? Osioł ryczy na rykowisku i ten, który tworzy, ma się dostosować do tego tła, by nie odstawać od powszechnej, gnuśnej i nikczemnej mody. Najlepiej jakby siedział cicho, żeby biednej miernocie nie było przykro, że jest miernotą.

 

Ktoś niedawno, kogo nie wymienię z nazwiska, bo nie chcę tu wdać się w dyskusję o dokonaniach a w szczególności artystycznych, ktoś zatem stwierdził, że to obecnie zemsta miernoty. Że to politycy są ową miernotą… Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Zacytujmy i nieco sparafrazujmy biednego formanowskiego Salieriego: „Nie, nie, nie... oni musieliby bardzo dużo pracować, by być miernotami.”. Daleka droga przed tą gawiedzią bezmyślną, by dojść do poziomu miernoty. I to nie tylko muzycznej, ale każdej innej.

 

I na takim oślim tle wszelki wysiłek będzie oceniany, jak się ocenia coś w świadomości podsłuchiwacza i szpicla. Na podstawie tego, co się podpatrzyło lub podsłuchało, albo na podstawie tych drobnostek, które ktoś zechciał pokazać wszechogarniającej ciemnocie. Czy to podniesie jej poziom bodaj do przedszkola miernoty? Raczej wątpię. Trzeba pracować, żeby pokonać te etapy, które jednych zaniosą aż na poziom miernoty, a innych tylko na poziom geniuszu ludzkiego.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

Do góry