Trzeba zamknąć tę zmorę,
jakby grób zamykać. Gdy człowiek myśli stale o
muzyce i tylko muzykę ma na myśli, co chyba czasem
jest synonimem, w każdym razie znaczeniową tożsamością,
to wierzy, że nie zatryumfuje chciwość i ciasnota
umysłowa. A tu proszę, co się stało w zdychającym
roku. Znowu na piedestale stoi ciemnota, opieszałość
i ślamazarstwo.
Ale
niech tam, skoro Polacy lubią takie gierki i skoro
tylko o tym marzą. Pomyślmy jednak, czy gdyby przed
Powstaniem Kościuszkowskim można było rozpisać
wybory powszechne i takie wybory by rozpisano i
przeprowadzono uczciwie z zachowaniem praw demokracji,
to czy czasem nie wygrałaby Targowica? Widząc to, co
się obecnie w Polsce dzieje, raczej wierzę, że
niestety Targowica miałaby bezwzględną większość
i nie potrzebowałaby żadnej koalicji w swej
zdradzie, wygodnictwie i głupocie, aby Polskę
sprzedać w obce łapy.
Dzień
dzisiejszy jest najlepszym tego dowodem, gdzie to, co
sprzedajne, załgane i podłe tryumfuje w najlepsze. A
kraj odziera się z godności, resztek tego dobra, które
pozostało po poprzednich pokoleniach. Ale skoro
Polacy tego właśnie pragną, to spędza im sen z
powiek, tak postrzegają siebie, jako tanich niewolników,
bez wiedzy, wiary, woli i wyobraźni... Czy warto
stawać na drodze powszechnemu pragnieniu płaskości,
służalstwa i nijakości?
Oczywiście,
że warto. Bo czym byłby człowiek, gdyby tylko
schlebiał gustom pospólstwa, a
ogół brał jako statystyczną średnią, która
nie tworzy człowieka, nie tworzy także żadnego
homunkulusa a udaje tylko jakaś matematyczną
poprawność, gdzie prawdziwa nauka a matematyka w
szczególności bawi się tym dziecinnym bzdurzeniem.
W człowieku
jest większa siła niż w tej całej maszynce do mięsa,
która dzisiaj decyduje o gustach, mądrości a w
szczególności o tym co muzyczne. Czy ktoś, kto
tworzy, ma się zamknąć dlatego, że jego wizja nie
pasuje do jakiegoś małego i ciasnego schematu przeciętnego
osła? Osioł ryczy na rykowisku i ten, który tworzy,
ma się dostosować do tego tła, by nie odstawać od
powszechnej, gnuśnej i nikczemnej mody. Najlepiej
jakby siedział cicho, żeby biednej miernocie nie było
przykro, że jest miernotą.
Ktoś
niedawno, kogo nie wymienię z nazwiska, bo nie chcę
tu wdać się w dyskusję o dokonaniach a w szczególności
artystycznych, ktoś zatem stwierdził, że to obecnie
zemsta miernoty. Że to politycy są ową miernotą…
Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Zacytujmy i
nieco sparafrazujmy biednego formanowskiego
Salieriego: „Nie, nie, nie... oni musieliby bardzo
dużo pracować, by być miernotami.”. Daleka droga
przed tą gawiedzią bezmyślną, by dojść do
poziomu miernoty. I to nie tylko muzycznej, ale każdej
innej.
I na
takim oślim tle wszelki wysiłek będzie oceniany,
jak się ocenia coś w świadomości podsłuchiwacza i
szpicla. Na podstawie tego, co się podpatrzyło lub
podsłuchało, albo na podstawie tych drobnostek, które
ktoś zechciał pokazać wszechogarniającej
ciemnocie. Czy to podniesie jej poziom bodaj do
przedszkola miernoty? Raczej wątpię. Trzeba pracować,
żeby pokonać te etapy, które jednych zaniosą aż
na poziom miernoty, a innych tylko na poziom geniuszu
ludzkiego.
Andrzej
Marek Hendzel
|