Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 28. 09. 2012 r.

 

 

 

Radio to po części muzyka, przynajmniej tak miało być. Czy dzisiaj tak jest?... Oto jest pytanie. Jeśli teraz będzie pełno ludzi na ulicach wszczynających burdy, bo ich ulubiona rozgłośnia czegoś tam nie dostała w tym gąszczu elektronicznym, to Polska spadła na psy. Nie obrażając psów.

 

Skąd w ogóle pomysł na to, by istniała jakaś rada, komisja czy inne kolegium, które przyznaje rozgłośniom prawo do nadawania o jakieś inne kryteria niż to czy jest wolna częstotliwość w eterze i czy ta zapłaci za prawo do użytkowania eteru i nie łamie prawa? Skąd ten pęd do tworzenia instytucji rozdających przywileje, gdy eter w Polsce nie jest tak gęsto upakowany, jak by mógł być. Przyczyny techniczne niczego tu nie przesądzają, bo jest stale dość miejsca dla wielu stacji, które nie dostają pozwolenia do nadawania, bo nie spełniają jakichś dodatkowych kryteriów – na przykład mają za mały stan posiadania.

 

Natomiast robienie burdy o to, maszerowanie po ulicach tylko dlatego, że ktoś arbitralnie stwierdza, że dana rozgłośnia to wolne media i rzekomo tego się teraz broni, to rozsadzanie kraju. A kto powiedział, że ta lub owa telewizja to wolne media? W Polsce nie ma wolnych mediów. Jedne są zależne od starego układu władzy, postnomenklatury jeszcze z zeszłego systemu, inne od rachitycznego i chorego polskiego biznesu, który także jest wplątany w różne ciemne powiązania a inne zależą od Kościoła Katolickiego, a ściślej od wąskiego grona z tego kościoła. W Polsce wolne media trzeba dopiero stworzyć.

 

Najbardziej przykre jest to, że wielu z tych broniących wolnych mediów sami z siebie najchętniej zaprowadziliby w Polsce ścisłą cenzurę: a to obyczajową, a to kulturową a to wizerunkową. I stale pletliby, że to nie jest cenzura a tym bardziej zakazana Konstytucją cenzura prewencyjna. Na własnej skórze sprawdziłem, że tak jest. A teraz wolnych mediów bronią. Kpiny sobie urządzają. Są i tacy, którzy należą do stowarzyszeń wolnego słowa, ale ich widzenie wolności słowa jest takie: Jak im się gębę zamyka, to jest naruszenie wolności, ale jak oni komuś gębę zamykają, to jest dobrze i wolno im, bo mają prawo. To szczególne pojmowanie wolności słowa i wolności. Sienkiewiczowskie prawa z buszu i dzicz umysłowa.

 

Brzydzę się obecnym układem władzy w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej – jego zepsuciem i zgnilizną. Jaki jest ten układ, świadczy to, co pokazał odnośnie energetyki jądrowej, gdzie cały skłócony establishment nagle okazał się taki zgodny, bo wyczuł w tym interes dla siebie, prowizję od tego monstrualnego tortu. Obojętnie która partia (po staropolsku znaczy to dokładnie to samo co banda) dorwie się do władzy, odetnie swoje prowizje od tego misia. A rozgłośnie – rzekomo takich wolnych mediów – zatrudniają lobbystów tego gigantycznego przekrętu finansowego, jakim jest energetyka jądrowa w dzisiejszych czasach, gdzie o jej ekonomicznej opłacalności nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie już nawet wspominał.

 

A radio to po części muzyka, która w Polsce traktowana jest jak zapchajdziura między głupawymi programikami dla gawiedzi. Bo Naród traktowany jest jak stado baranów i daje się tak traktować. I taki Naród idzie potem głosować na byle kogo i byle jak wybierając kandydata. Najczęściej biorąc spośród chętnych do władzy tych, którzy są jak pusty i stłuczony garnek... i to pełen łajna. Tacy nie będą zbyt ostro oceniać zgnilizny samego wyborcy i ten będzie czuł się bezpieczny, bo sam chce żyć w tym półmroku.

 

I zaraz potem ulice wypełniają się gawiedzią, która udaje rodzinę, a na tym bogaci się konsorcjum lub jakaś osoba, której zależy nie na wolności słowa, ale na stanie swojego konta. Sieje przy tym ciemnotę tak samo jak inne rozgłośnie, pomimo tego, że czasem wykaże się większą rzetelnością dziennikarską. A przecież rzetelność dziennikarska to dziennikarski obowiązek. Trzeba zatem przede wszystkim namawiać do poprawy tych, którzy nie umieją jej zachować, nie powiedzą słowa prawdy, chyba że przez przeoczenie, albo świadomie i z premedytacją kłamią. Tam trzeba iść i tym bandytom od zapychania eteru byle padliną dać popalić, aby przestali łżeć.

 

Ale przede wszystkim trzeba zmienić prawo w Polsce na takie, gdzie wszelkiej maści przywileje, rozdawnictwo dóbr, albo jest zależne wprost od Narodu albo zostanie zniesione. Zamiast rad, komisji i innych grup, proste i czytelne kryteria podejmowania decyzji przez Naród, który ma prawo podejmowania decyzji, gdy chce się wypowiedzieć, bez zgody i woli zdemoralizowanych polityków. Inaczej uśmiercimy i ten nośnik muzyki.

 

 

Andrzej Marek Hendzel  

Do góry