Edukacja
muzyczna w Polsce wygląda nędznie. Polak to kiep
muzyczny. Wystarczy posłuchać, co idzie z głośników
przejeżdżających aut. Jeśli przejedzie ci koło głowy
dziennie ponad tysiąc samochodów, z czego w co
trzecim jest otworzone okno i słychać tylko
bum-bum-bum, to co masz powiedzieć. Nie mam nic
przeciwko temu genialnemu standardowi bluesowemu, ale
to nie jest blues, ale zwykła rąbanka.
Powinno
się powiedzieć raczej, że nasi rodacy to masarze
muzyczni. A ich wozy to jeżdżące na czterech kółkach
masarnie. Nikt tu nie jedzie i nie wyje arii z
czegokolwiek, bodaj z „Tosci”. Niech nawet fałszuje,
ale niech wyje. W kasku, na skuterku.
Głupi
nauczyciele muzyki wychowali głuche społeczeństwo.
Nie ono samo się wychowało, tylko nudne, płaskie i
płaczliwe lekcyjki – i masz efekt. Jeśli uczący
zdebilał, to jak ma nauczyć kogokolwiek czegoś więcej
niż swój poziom zdebilenia? Jeśli taki niczego nie
czyta, jeśli już, to nie wysnuwa z tego żadnych
wniosków, to co przekaże? Co powie, gdy będzie tłumaczył
najbardziej nawet oklepany utwór Beethovena, który
zbiegiem okoliczności i na całe nieszczęście jest
teraz hymnem europejskim? Co powie dzieciom i młodzieży?
Nauczy ich bodaj poprawnie śpiewać ten stosunkowo
prosty kawałek?
Kiedyś
dawno temu, twórca „Ruchu Muzycznego” Józef
Sikorki strasznie zjechał Karola Kurpińskiego za
jego popularny podręcznik pianina. Taką książeczkę
dla każdego. Spluł się na Kurpińskiego strasznie i
w oczach ludzisków miał rację. Ale zdrowy odruch
Stanisława Moniuszki tak to podsumował:
- O Kurpińskim stanowczo Twego
zdania nie podzielam. Wiem, żeście mieli ze sobą na
pieńku i żeś był wygrany. Ale to nie racja. Gałgany
idą na papier, na którym wnuki piszą – ale gałgany,
mój bracie, były swego czasu materią!
Co mówi w 1857 roku do owego
redaktorka, który także był niezgorszym muzykiem i
autorem innego podręcznika gry na fortepianie? Mówi:
Szanuj bliźniego i pracę tych, którzy byli przed
Tobą, bo łatwo sądzić, gdy się jest w lepszym położeniu
niż oni. A tak wcześniej namawiał tegoż
redaktorzynę muzycznego:
Mam dla Ciebie wiele moich
rzeczy, ale nie chcę występować w pierwszych
numerach (miesiącach). Zacznij od Dobrzyńskiego,
Kurpińskiego (koniecznie).
Co mówi
do niego i do wszystkich Polaków? Mówi: Szanuj,
palancie, to co było przed Tobą, bo inni potem nie
poszanują tego, coś sam zrobił. Twoje rzeczy pójdą
na szmaty, a to na przemiał, aby na tym jakiś
grafoman nawypisywał byle co i to każe sobie pod
niebiosa wychwalać. A kto dzisiaj produkuje papier ze
szmat?
A
rzeczy Kurpińskiego, których potomni nie raczyli
zebrać i wydać, spłonęły podczas napaści
niemieckiej na Polskę w 1939 roku wraz z Zamkiem Królewskim.
I gdzie ten papier ze szmat, ten niewyczerpany strumień
świadomości pokoleń? Tylko popiół, bo Polakowi się
nie chciało tego wydać, bodaj w kilkuset
egzemplarzach, aby dotrwało do naszych czasów. Kto
zatem mści się na Muzyce Polskiej jeśli nie Polacy?
A na tym wyrasta jakiś pasożyt, który uzurpuje
sobie prawo pouczania innych, a jedyną myśl, jaką
ma, to nabić sobie kabzę wraz z bzdurną tezą, że
to cudzoziemcy wyświadczyli tyle dobra kulturze
polskiej. I ślad po kulturze muzycznej Polaków
zaciera się coraz bardziej.
Andrzej
Marek Hendzel
|