Nienawidzę
tego dnia. Wszystko mi przypomina tę lekcję, której
nam wtedy udzielono. Nie było mnie przecież na Świecie
wówczas, ale jednak czuję to stale.
Bombowce
lecą mi nad głową już w lipcu. Ciągle słyszę
odgłosy tej katastrofy. Nie można nawet w spokoju
zjeść śniadania, żeby nie słyszeć zgrzytu gąsienic
na ulicach. A czemu tak jest? Nieudolne polskie władze,
które były chore wtedy na zasiadanie i nic nie
robienie. Pojedyncze kwiatki – jak Eugeniusz
Kwiatkowski – to zbyt mało, aby uratować sytuację.
Reszta kradła, kłamała, robiła rauty i trwoniła
Rzeczypospolitą. A głupota naczelnego wodza, który
trwał jak debil w przestarzałych przesądach i
zacofaniu. I taki śmiał do ludzi przemówić per
„Dzieci.”. A sam w swym zdziecinniałym uporze
zepchnął kraj w odmęt zastoju.
Czemu
mnie to tak rusza dzisiaj, po tylu latach? A jaka jest
dzisiejsza władza, która w swych schizofrenicznych
omamach uważa się za elitę? Czy nie idzie śladami
swoich nieudolnych mistrzów, popełniając dokładnie
te same błędy co tamci? Ciemna siła dalej gra
pierwsze skrzypce w ich myśleniu a raczej nie myśleniu.
I w tak samo głupawy sposób dali się nabrać na
zapewnienia z Zachodu. Zagrali im na nosie ci sami członkowie
orkiestry. I ciemnota króluje jak dawniej na tronie
Rzeczypospolitej.
Jak
zatem mam lubić ten dzień, albo bodaj go spokojnie
znosić? Co zrobić, żeby czuć się dobrze i bez udręki
przeżyć chociaż jedną godzinę? Przespać to?
Udawać, że go nie ma? Napastliwość dźwięków
tego dnia daje do zrozumienia tylko jedno –
przegrana tryumfuje w Polsce. Przepychanka do stołków
stała się ważniejsza niż rzeczywiste zmaganie się
z materią. Człowiek chciałby, żeby to była
przynajmniej materia muzyczna. Ale kociokwiku tego
towarzystwa nie zagłuszy pojedynczy instrument.
Czy
moje postępowanie to nie jest czasem ucieczka w muzykę?
Udawanie, że mnie nie dotyczy cały ten schorowany
system wartości, który się nam wszystkim aplikuje w
Polsce... Czy to nie jest jakieś chowanie głowy w
piasek? Chowanie głowy w piasek, to próba samobójstwa.
Tam się nie da oddychać.
Do
jakich wniosków można dojść, gdy to się widzi?
Ale przecież pełno jest ludzi żyjących w
samozadowoleniu, pogodzie ducha i spokoju. Pięknie. A
tymczasem zacofanie i ciemnota znowu cieszy się ze
swego odzyskanego poletka.
A
co w tym wszystkim z muzyką? Może chociaż muzyka się
uratuje, bo muzyka to twórczość, a dla twórczości
im gorzej tym lepiej. Gorzej wokół tym lepiej dla
niej. Tylko czemu, gdyby to była prawda, nie dała
dotąd żadnych skutków?
Przecież zła tu było dosyć. Widać muzyce
potrzebne jest co innego.
Andrzej
Marek Hendzel
|